W temacie kolei miejskiej w Rzeszowie: Możliwe jest natychmiastowe uruchomienie połączeń jako testu popytu.
Kilkanaście lat dywagacji
Przed laty wielokrotnie pisałem o potrzebie wprowadzenia szybkiej kolei miejskiej w Rzeszowie. Warto przypomnieć te plany, i wymusić na władzach- rozpoczęcie konkretnych działań. Przecież- sprawa jest banalna wręcz, nieskomplikowana, a gdy patrzę w wykaz korespondencji- trwa to już kilkanaście lat.
Jestem już tą
sprawą zmęczony- chciałbym ją opisać, a nic się nie dzieje, mimo że są
torowiska. Rozrysowałem możliwe wykorzystanie torów na terenie miasta i
załączyłem w tekście. Nie wiem, co jeszcze potrzeba, aby projekt
wystartował i zakończył się etap "debatowania"- tych kilkanaście lat
było wg mnie okresem całkowicie straconym.
wg fragmentów map z serwisu "Semaforek"
Aby projekt ruszył, potrzebne jest dodanie tymczasowego, drewnianego peronu na proponowanym przystanku- Rzeszów Politechnika, i ewentualne dodanie tymczasowego peronu na innym przystanku w pobliżu. Reszta infrastruktury- po prostu jest. Część innych linii rozkradziono już, ale ta linia- chyba pozostała.
Aby projekt ruszył, potrzebne jest dodanie tymczasowego, drewnianego peronu na proponowanym przystanku- Rzeszów Politechnika, i ewentualne dodanie tymczasowego peronu na innym przystanku w pobliżu. Reszta infrastruktury- po prostu jest. Część innych linii rozkradziono już, ale ta linia- chyba pozostała.
Nie ma sensu- na samym początku
tworzyć "wielkich planów"- lepiej wystartować z tym co jest- torowiskiem
z centrum do kompleksu budynków Politechniki Rzeszowskiej. Warto na
początek wykonać przystanek tymczasowy, przetestować połączenie przez
pewien okres, oferując np. kursy co 20 minut w ciągu dnia, i sprawdzić
popyt na prawdziwą kolej miejską. Dopiero po tym teście można podjąć
konkretne decyzje- np. o budowie stałego przystanku przy Politechnice
Rzeszowskiej.
opr. na podkładzie z OpenStreetMap
wg fotopolska.eu
Dlaczego nic się nie dzieje?
Można mieć wrażenie że lokalne władze, zamiast skupić się na konkretnych działaniach, popadły w manię wielkości, a kolej miejska, zamiast obsługiwać samo miasto i relacje wewnątrz-miejskie, "rozlała" się po regionie. Na to jednak - mam nadzieję że kiedyś przyjdzie czas. Warto jednak- wykorzystać niebywałą - bo jakby gotową do użycia rzeszowską infrastrukturę już dziś.
W Rzeszowie mamy "wszystko" co potrzeba- są torowiska, jest tabor (w gestii zarządu i marszałka województwa), jest nawet- ciekawa linia prowadząca pod sam kampus Politechniki Rzeszowskiej (jest to bocznica przemysłowa do WSK "PZL- Rzeszów" S.A.) i łącząca uczelnię z centrum miasta. Początkowo trasę obsługiwałyby autobusy szynowe (część linii jest niezelektryfikowana), wykonanoby zwykłe przystanki tymczasowe, drewniane, o krótkich peronach dla autobusów szynowych, wnioskując o odstępstwo od norm wzorem woj. lubelskiego. Na odcinku bocznicy do WSK wykonanoby dwa takie tymczasowe przystanki.
Warto wykorzystać te elementy by- skleić z nich coś więcej niż szybką kolej miejską. Możliwe jest małe "metro"- czyli nadanie nazwy handlowej dla systemu miejskiej kolei, który dodatkowo- w przyszłości- byłby uzupełniany o odcinki nadziemne i możliwe że także i podziemne, poprowadzone w wykopach, na wiaduktach, w tunelach.
Ale warto zacząć już dziś- od jednej, krótkiej linii na trasie:
- Politechnika Rzeszowska (nowy przystanek)
- Dąbrowskiego (nowy przystanek przy ulicy)
- Rzeszów Osiedle (przebudowa platformy peronowej od strony bocznicy do WSK- usunięcie barierek, ew. "podsunięcie toru" do krawędzi peronowej)
- Rzeszów Staroniwa
- Rzeszów Główny
Przystanek Rzeszów Osiedle- wymaga demontażu płotka- barierki od strony bocznicy do WSK/ Politechniki (foto: http://www.skyscrapercity.com/ showthread.php?t=1336697&page= 11 )
Z czasem powstałyby przystanki:
- Langiewicza
- Chłopickiego (przy przejazdach kolejowych, lub bliżej ul. Krakowska)
- Batorego
Wykorzystanie bocznicy przy ul. Batorego jako stacji końcowej umożliwiłoby możliwe najpełniejsze wykorzystanie infrastruktury w samym mieście Rzeszów.
Kolej miejska musiałaby korzystać z peronów dworca Rzeszów Główny, które są ulokowane najbliżej centrum miasta. Rozrysowano to na załączonych schematach torów stacyjnych.
Kolejną "wielką inwestycją" byłoby:
- - odbudowanie łącznicy - zlikwidowanej- do portu lotniczego Rzeszów- Jesionka
- - wprowadzenie cyklu co 30 minut w szczycie na stricte podmiejskim odcinku sieci kolejowej, w relacjach do:
- - Głogowa Małopolskiego
- - Łańcuta
- - Boguchwały
W dalszej perspektywie rozwoju miasta:
- - wykorzystanie 3 toru dla potrzeb kolei miejskiej na odcinku Strażów- Rzeszów. Tor ten dochodzi do ulicy Załęskiej w Rzeszowie. Byłby włączony w sieć kolei podmiejskiej, aby zwiększyć przepustowość sieci podmiejskiej i umożliwić rozwój miasta w tym kierunku. Dodanoby liczne nowe przystanki pośrednie. Jedynie kilkusetmetrowy odcinek pomiędzy mostem p. Wisłok a ul. Załęską byłby 2-torowy.
- - Wykorzystanie bocznicy do ul. Przemysłowej w Ropczycach i doprowadzenie końcowej stacji kolei podmiejskiej bliżej centrum miejscowości.
Opis z serwisu podkarpacka kolej, dział bocznice:
Część 1 - Odcinek Rzeszów Staroniwa - bramy wjazdowe WSK
wg http://bocznice.Część 1 - Odcinek Rzeszów Staroniwa - bramy wjazdowe WSK
Bocznica zaczyna się za stacją Rzeszów Staroniwa (1), a dokładnie za przejazdem kolejowym na ul. Langiewicza. Dalej biegnie wzdłuż linii do Jasła, po lewej stronie (jadąc w stronę Jasła) (2), przebiega przez przystanek Rzeszów Osiedle (3), gdzie następnie odbija w lewo (4). Tutaj następuje rozwidlenie się torów (5) (6). Jeden prowadzi do Elektrociepłowni WSK , natomiast drugi prowadzi do zakładów WSK
wg fotopolska.eu
Przed laty pisaliśmy: Aglomeracja Rzeszowa- po amerykańsku czy europejsku?
Adam Fularz
Jako ekonomista miast i regionów z zaciekawieniem obserwuję
debatę nad Rzeszowem. Widać wielkomiejskie aspiracje. Warto je przekuć w czyn,
bo demograficznie Rzeszów może być aglomeracją. Może, ale nie musi. Aby to się
spełniło, potrzeba przede wszystkim jednej rzeczy- sprawnego systemu taniego
transportu, dzięki któremu taka aglomeracja ma szansę powstać. Na razie sprawę
blokuje pewna stara struktura, i nie widać by władze regionu
zechciały to zmienić.
W Rzeszowie ściera się przywieziona przez emigrantów ze
Stanów Zjednoczonych wizja miast- suburbiów, tych niekończących się przedmieść
pokrytych siecią ulic, miast w których funkcje centrum spełnia galeria handlowa
gdzieś na przedmieściach. Ta wizja, traktowana jako normalny efekt rozwoju
miast, ściera się z tradycją współczesnych miast europejskich. Te miasta, w
przeciwieństwie do bazujących niemal wyłącznie na samochodzie osobowym miast
amerykańskich, mają żywe, pełne kultury, pełne życia centra, ulice pełne
przechodniów których nie dostrzeżemy na dostosowanych dla skali samochodu
układach ulic miast amerykańskich.
Dylemat Rzeszowa to typowy dziś dylemat, w którą stronę
rozwoju pójść- czy budować „amerykański sen” miast dla samochodów, czy
europejskie „miasta dla ludzi”, jakoś chyba bardziej „kulturalnie” wypadające
przy swoich amerykańskich krewnych, może dlatego że w miastach Ameryki niemal
nie ma przestrzeni publicznej interakcji w której taka kultura mogłaby się
rozwijać.
Miasto wielkości Rzeszowa łatwo może ulec suburbanizacji,
ucieczce mieszkańców z centrów na przedmieścia. Miasta takie się „rozlewają” na
wielkie przestrzenie, a podróżować po nich można jedynie samochodem,
komunikacja zbiorowa nie ma w nich sensu przy tak niskich gęstościach
zaludnienia.
Jednocześnie Rzeszów może też stać się „ekologiczną
aglomeracją” jakich wiele w Europie. Wyobraźmy sobie Rzeszów za lat 20 jako
centrum 740-tysięcznej aglomeracji. Wokół miasta działa system kolei
aglomeracyjnej, krótkie składy pociągów co 30 minut odjeżdżają do Jarosławia
przez Łańcut, do Leżajska przez Przeworsk, do Dębicy (niektóre kursy do
Mielca), do Kolbuszowej, do Jasła i Krosna, do którego to miasta zbudowano
skrót skracający czas przejazdu o 20 minut. Wszystkie te miasta są odległe od
Rzeszowa o mniej niż 30 minut podróży, i stały się miastami satelickimi.
Kursujące co 30, a nawet co 20 minut lekkie wagony motorowe i krótkie składy
ezt są pełne czytających prasę i książki pasażerów. Większość mieszkańców tych
miast codziennie dojeżdża do Rzeszowa.
Proszę Państwa, a co szkodzi taki system stworzyć już dziś?
Władze podkarpackiego przekazują państwowej spółce PR kwotę 20-40 mln PLN
rocznie. Gdyby zamiast wiecznego wspierania państwowego monopolu rozpisywały
przetargi, to konkurencja zbiłaby cenę pociągokilometra żądaną przez
przewoźników, a na tory wyjechałoby np. o 30 % więcej pociągów.
W woj. kujawsko-pomorskiem, które już postawiło na
konkurencję, droga przetargu wybrało innego przewoźnika. Czyli można, również w Polsce.
Pora to samo zrobić wokół Rzeszowa. Obalmy szkodliwy
monopol, postawmy na konkurencję. Przekonajmy władze samorządowe, by zamiast
przekazywania pieniędzy państwowemu monopoliście ogłosiły przetarg na
realizację systemu połączeń aglomeracyjnych zarówno w mieście, jak i wokół Rzeszowa. Taki system, oparty
np. na tanich w eksploatacji wagonach motorowych kursujących także po
zelektryfikowanych liniach, albo małych autobusach szynowych z napędem
elektrycznym, pochłonie od 5 mln do kilkunastu mln zależnie od częstotliwości
kursowania jak i liczby obsługiwanych miast. Ważne jest, by kolej kursowała
często i szybko. Zostanie też sporo pieniędzy na kolej poza aglomeracją.
Tak samo na północy województwa, przy ujściu Sanu ma szansę
wykształcić się aglomeracja. Stalowa Wola, Nisko, Rudnik nad Sanem, Sandomierz
i Tarnobrzeg tworzą ponadstutysięczną aglomerację, którą mógłby połączyć
kursujący co 20- 30 minut autobus szynowy. Takie rozwiązanie już proponowano
władzom tych miast. Koszt dopłat do takiego połączenia oscylowałby w granicach
1-2 mln PLN rocznie. Niestety, za 27 mln PLN władze województwa wolą kwotą
ponad 20 mln dofinansowywać nie aglomeracje.
Czyj interes jest ważniejszy. Władze województwa powinny
zrozumieć, że kolej to nie tylko jedna firma. Ekonomiści już od lat lobbują o obalenie szkodliwego dla
konsumentów monopolu. O tym, jak bardzo jest on szkodliwy, mogą się codziennie
przekonać mieszkańcy Podkarpacia. Zamiast nowoczesnej kolei aglomeracyjnej co
30 minut, mają po prostu stare, od lat powielające swe egzotyczne
wzorce obsługi komunikacyjnej przedsiębiorstwo, podczas gdy wokół zmieniło się niemal wszystko.
Region strasznie traci- wszak aglomeracja powoduje skokową
poprawę jakości życia. Nagle zwielokrotnia się oferta kulturalna, edukacyjna,
konsumpcyjna. Zaspałe prowincjonalne miasta zamieniają się w satelity wielkiej
metropolii, senne miasto wojewódzkie- w centrum życia kilkuset tysięcy ludzi.
Skoro Podkarpackie stać.... Kapitał ludzki i
finansowy region może po prostu ominąć. Widać szansę, patrząc na
demografię i infrastrukturę, ale aby ją wykorzystać, trzeba iść w kierunku
nowoczesnych rozwiązań, nowoczesnych systemów transportowych. A tego w
Podkarpackim brakuje. Można postawić na „aglomerację” spiętą drogami, ale to
już jest, i trudno powiedzieć by 700-tysięczna aglomeracja rzeszowska już
wykształciła się.
*Adam Fularz
Rocznik 1979, ekonomista miast i regionów (urban economist)
po Uniwersytecie Viadrina
Rys. Możliwości rozwoju
Rys. Możliwości rozwoju
Fot. Możliwość rozwoju- Linia do Trzebowiska wykorzystałaby torowisko do ul. Ciepłowniczej, 400 metrów od Urzędu Gminy.
Fot. wg http://bocznice.
Komentarze
Prześlij komentarz